Dzisiaj miałem okazję uczestniczyć w
spotkaniach „door to door” z potencjalnymi Klientami, czyli tak zwanym „wejście
z buta”, bez umówienia się. Wiem, że na ten temat krążą różne opinie i
najczęściej nie są one pochlebne. Taki system pracy uchodzi czysto za akwizycyjny
i nie przystoi przedstawicielom poważnych firm. Często też w ten sposób jest
odbierany przez samych Klientów. Tak więc – warto, czy nie warto stosować tej
metody pozyskiwania Klientów? Ja mam mieszane uczucia…
ale…no właśnie "ale"... oto parę moich refleksji… A Ty sam zdecyduj.
Porównując ilość czasu oraz telefonów,
którą musi wykonać Handlowiec, aby umówić jedno spotkanie, do ilości spotkań z
decydentem podczas D2D przemawia za tym ostatnim. Dzisiaj na 3 wejścia jedno
kończyło się spotkaniem z decydentem, czyli ok. 33% skuteczności… to chyba
nieźle? Przy pozostałych Handlowiec dostał dane osoby decyzyjnej, czyli kolejny
kontakt – nawet telefoniczny – będzie już łatwiejszy.
Kolejna sprawa: trudniej jest odmówić lub
– potocznie mówiąc – spuścić po brzytwie człowieka, którego się widzi. Przez
telefon jest to dużo łatwiejsze. Czyli temat nieprzejednanej
sekretarki/asystentki mamy z głowy.
Co w takim razie powoduje ograniczenia w
wykorzystaniu tej metody? Oto parę moich przemyśleń:
-
założenia firmy – w taki sposób nie pozyskujemy
Klientów, bo to źle wpłynie na nasz wizerunek,
- poczucie samych Handlowców, że nie będą
pracowali jak Akwizytorzy (bo to pomniejsza ich poczucie wartości),
- obawa przed byciem potraktowanym jak Akwizytor
(z resztą bardzo realna, przy nieumiejętnym prowadzeniu rozmowy),
- brak umiejętności prowadzenia rozmowy w taki
sposób, żeby Klient nie potraktował Handlowca jak Akwizytora,
-
niepewność – nie jestem umówiony, Klient nic o
mnie i firmie nie wie, więc od czego mam zacząć, o czym mówić?
- a czasami lepiej jest po prostu zrobić
statystykę wykonywanych telefonów wymaganych przez Szefów i mieć z głowy.
Jeżeli zdecydujesz się jednak na wypróbowanie
tego sposobu warto pamiętać o paru zasadach, które zwiększą Twoje szanse:
- Podczas rozmowy z sekretarką poproś ją o pomoc w dotarciu do decydenta. Bądź stanowczy, ale nie nachalny.
- Pamiętaj! Masz jedną szansę na zbudowanie swojego wizerunku w oczach Klienta – decydenta. Dlatego podczas pierwszego spotkania:
- Na samym początku powiedz po co przyszedłeś.
Formułując cel pamiętaj, że pierwsze spotkanie nie jest sprzedażowe, nie jest
też związane z prezentacją (zapomnij o sprzedawaniu i prezentacji!). Twoim
celem jest poznać Klienta, jego oczekiwania, a przede wszystkim zbudować swój
obraz jako Handlowca/Doradcy. No i … możesz mu to powiedzieć wprost, np. Nie chcę panu niczego sprzedawać czy
prezentować, bo nawet nie wiem, czy mam coś adekwatnego dla pana. Zależy mi na
tym, żeby pan poznał moją firmę, a ja dowiedział się czy może być nam razem po
drodze.
-
Niczego nie prezentuj.
-
Słuchaj i odnoś się do wypowiedzi Klienta.
-
Do niczego nie przekonuj i nie stosuj argumentów
czy tzw. korzyści.
-
Zadawaj pytania i podawaj powody, dla których je
zadajesz.
-
Kiedy usłyszysz obiekcje czy wątpliwości –
dopytaj o ich źródło (zamiast przekonywać).
-
Nie zagaduj Klienta, daj się mu wypowiedzieć.
Ten, kto mówi czuje się ważniejszy. Dodatkowo nie zanudzisz go monologiem.
- Wykorzystaj to spotkanie do zdobycia informacji
o Kliencie. Ofertę przygotujesz dopiero na podstawie pozyskanych informacji.
-
Nie spiesz się. Czas i presja sprzedażowa jest
złym doradcą.
- Jeśli po rozmowie uznasz, że Twoja oferta nie
zaspokoi oczekiwań Klienta, powiedz mu to. Przyznanie się do tego buduje
zaufanie, a to Ci się opłaca… przecież nie podpisałeś cyrografu ze swoją firmą
na dożywocie, a Twoim atutem jest baza Klientów. Poza tym, zawsze możesz
poprosić o rekomendacje. Nie sprzedawaj na siłę, bo wówczas – nawet jeżeli uda
Ci się sprzedać – sam zaczniesz zmieniać zdanie o sobie.
- I chyba najtrudniejsze… nie próbuj kłamać,
ściemniać… to słychać i widać. Pamiętaj, że komunikujemy się nie tylko na
poziomie werbalnym, ale też niewerbalnym. Tak jak nad wypowiedzią można dość
łatwo zapanować, to reakcje niewerbalne organizmu niestety często są niezależne
od nas. Brak spójności między oboma przekazami pobudza brak zaufania.
- Jeszcze jedno… po spotkaniu nie wysyłaj
Klientowi oferty. Zaproponuj, że przygotujesz ofertę i sam mu ją przedstawisz.
Nasuwa się też pytanie, czy tą metodą
można sprzedawać wszystko? Nie wiem. Zanim
firma, czy Handlowiec podejmie decyzję o tej formie sprzedaży, warto
dobrze to przemyśleć. Nie warto też wysyłać ludzi w teren, bez dobrego
przygotowania ich do takiego sposobu pracy. Puszczenie ich samopas może
przynieść negatywne efekty (przekonały się o tym niektóre firmy
ubezpieczeniowe, telekomunikacyjne, finansowe, itp.).
Jeżeli masz pytania lub chciałbyś
przygotować się do takiej pracy – zapraszam do kontaktu ze mną. Chętnie
pogadam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz